Eucharystia jako zjednoczenie w Chrystusie i z Chrystusem

phoca_thumb_l_p1000184Eucharystia jako zjednoczenie w Chrystusie i z Chrystusem.

  1. “Wstępowanie ku niebu”.

Zgromadzenie eucharystyczne (liturgia) rozpoczyna się aklamacją:   “Błogosławione Królestwo Ojca, Syna i Świętego Ducha, teraz i zawsze i na wieki wieków”. Jeżeli kazanie zarówno św. Jana Chrzciciela jak i Chrystusa rozpoczynało się od tych samych slów: “Pokutujcie, albowiem przybliżylo się królestwo niebieskie” (Mt 3,2; 4,17), to wiemy, że dla nas juz to królestwo nastąpiło i to przeżywamy przede wszystkim w tajemnicy Eucharystii. Pierwsi chrześcijanie byli przepełnieni radością widząc, że w Eucharystii spożywają prawdziwą ucztę mesjańską, jak mówią o tym Dzieje Apostolskie: ”… i łamiac chleb po domach, spożywali pokarm z radością” (Dz 2, 46).

W Eucharystii aktualizuje się zdarzenie, które w kategoriach czasu jest zdarzeniem przeszłości, ale które na mocy swego eschatologicznego charakteru jest zdarzeniem wiecznie dzialającym. Przyjście Mesjasza jest pojedynczym zdarzeniem przeszłości, ale w Jego przyjściu, życiu, śmierci, i zmartwychwstaniu, weszło w świat Jego królestwo, nowe życie w Duchu, darowane przez Niego, jako życie w Nim. To Królestwo mesjańskie, to życie w nowym eonie, aktualizuje się – staje się realne w zebraniu Kościoła, w ekklesia, kiedy wierni zbierają się razem, żeby mieć wspólnotę w Ciele Chrystusa. Eucharystia jest ukazaniem Kościoła jako nowego eonu, zadatkiem królestwa jako paruzji, obecności zmartwychwstałego Chrystusa, który wstąpił w niebo. Kościół należy do nowego eonu, Królestwa Mesjasza, które w stosunku do świata jest królestwem przyszłego wieku. Dlatego nie jest ono z tego świata. Ale Kościół przebywa w tym świecie. W Chrystusie Królestwo weszło w świat i przebywa w nim w Kościele. Eucharystia, Ołtarz Pana, jest aktualizacją nowego eonu w starym, przebywaniem i objawieniem Chrystusa, który “wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). Uczestnicząc w Jego uczcie chrześcijanie stają sie uczestnikami Jego życia, Jego królestwa – to jest nowego życia, nowego eonu[1].

Życie Kościoła stanowi jedno nieprzerwalne wspominanie i wspomnienie. Przede wszystkim sam Kościół jest wspomnieniem Chrystusa. W sercu chrześcijan tkwi pamięć o jednym czlowieku, o jednym zdarzeniu, o jednej nocy, w ciemnościach której powiedziano: “To czyńcie na moją pamiątkę”. W Chrystusie pamięć otrzymała moc przekraczania czasu. Liturgiczne “teraz” jest nową pamięcią, mającą władze nad czasem i to ona stoi w centrum liturgicznego “dzisiaj”. Jako fakty, zdarzenia te przynależą do przeszłości, ale dzisiaj sprawujemy pamięć tych faktów. Kościół przemienia w fakty wieczne zdarzenia[2], w Eucharystii “aktualizuje się” zdarzenie, które w kategoriach czasu jest zdarzeniem z przeszłości, ale które na mocy swego znaczenia eschatologicznego jest zdarzeniem wiecznie działającym.

Liturgia eucharystyczna jest to wstępowanie Ludu Bożego, wstępowanie Kościoła w niebo, w tą niebiańską świątynię, gdzie wzniósł się Chrystus i nas zabrał wraz ze Sobą. Wstępowanie to zaczyna się wtedy, gdy wierni opuszczają swoje domy, by “zgromadzić się w Kościół”, aby pokazać sobie i światu ten nowy wymiar, nową realność, której obecnością i wypełnieniem jest Kościół[3].

Boska Eucharystia jest życiem w całej swojej pełni. Po “kąpieli chrzcielnej” zbliżamy się do ołtarza. To jest właściwe określenie życia;  i dla tych którzy znajdują się w Kościele nic nie zakłóca szcześcia, którego porządają[4].

W Świętej Eucharystii wszystko jest zrekapitulowane i wypełnione, gdyż “otrzymujemy tam zmartwychwstanie (…), to samo szczęście, ta sama świątynia, na której opiera się cały cykl łaski”. To co Kabasilas nazywa “cyklem łaski” stanowi cykl liturgiczny, całe życie Kościoła jako Ciała Chrystusa. Uczestnicząc w Eucharystii “nie uczestniczymy tylko w pewnej cześci Chrystusa, lecz w Nim samym”. Oto dlaczego Eucharystia “pozwala innym sakramentom być doskonałym”.

Eucharystia jest centrum i źródłem jedności życia duchowego w Chrystusie. Tutaj zjednoczenie z Chrystusem jest doskonałe i pełne. Cały człowiek we wszystkich wymiarach jest zjednoczony z Chrystusem w głębokiej jedności, cały jest przebóstwiony i “uchrystusowiony”. ”Gdyż to jest ślub tak opiewany, według którego Najświętszy Oblubieniec prowadzi Kościoł jak nieskazitelną Oblubienicę (…) Jesteśmy ciałem z jego ciała i kością z jego kości”, (585A)[5] ”Chrystus jest naszym dobrem” (616C).

Mikolaj Kabasilas wprowadza analogie między stworzeniem czlowieka i odbudową naszej natury przez Chrystusa tworząc swój Kościół: “(Bóg) nie stwarza od nowa z tej samej materii, którą stworzył na początku. Wtedy posłużył się prochem ziemi, dziś odwołuje się do własnego ciała. Przywraca nam życie nie kształtując od nowa żywotnej zasady, którą uprzednio zachował w naturalnym porządku, lecz przelewając swą krew w sercach ludzi przystępujących do komunii, tak by w nich zrodziło się Jego własne życie. Ongiś tchnął tchnienie życia, dziś udziela nam swego Ducha”[6].

To “uchrystusowienie“ człowieka nie jest wrażeniem, które wierni stwarzają dla własnego użytku. Czlowiek nie jest “jakimś” członkiem Ciała Chrystusowego, On jest nim realnie. Kabasilas jako przykład cytuje św. ap. Pawła, u którego wszystkie czyny ludzkie są przemienione w życie Chrystusa. Gdyż: “Już nie ja żyje, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20) (585A). Kabasilas wyjaśnia owy tekst: ”Ten, który mnie spożywa, również żyć będzie przeze mnie (J 6,57). Płody ziemi, które spożywa człowiek (chleb, ryba i wszystkie inne produkty) nie są same w sobie życiem i przez to nie mogą ożywiać. Dają one wrażenie, że przynoszą  życie, gdyż zachowują wrażenie ciała, lecz nie oferują one niczego oprócz prostego przeżycia i są skierowane ku śmierci. Chleb eucharystyczny, Chrystus, kontynuje Kabasilas, jest prawdziwie żywy i dlatego może On prawdziwie ofiarować życie. “Pożywienie przemienia się w tego, który sie nim karmi, i ryba, i chleb i cały pokarm w krew ludzką, lecz tutaj wszystko jest na odwrót. Gdyż to chleb życia, który się spożywa i ten, który dokonuje przemiany, i ten który go przemienia w siebie samego” (597AB). To w taki sposób człowiek jest przemieniany w prawdziwego człowieka Ciało Chrystusa, karmiony i żywiony przez Głowę (520A). Jest to analiza antropologiczna dokonana przez Kabasilasa.

Eucharystie można określić bardziej ogólnie, kosmologicznie, gdyż ona pozwala nam “wstępować ku niebu”. Ona nie przemienia tylko człowieka, lecz również ma wymiar kosmiczny. Według Kabasilasa tworzy ona rzeczywistość ostateczną, ”koniec” życia na ziemi i poczatek życia niebiańskiego, przemianę historii. Czas eucharystaczny jednoczy czas przeszły, teraźniejszy i przyszły, manifestuje i aktualizuję realną wieczność w codzienność. Przestrzeń w Eucharystii jest przestrzenią królewską, częścią realną chrześcijaństwa.

Zgromadzenie wiernych wokół ołtarza, Eucharystia stanowi odnowę pierwotnego posiłku w Raju. Jako pełne zjednoczenie wiernych z Bogiem i między nimi, ona doskonali ucztę, ona jednoczy ludzkość. Chrystus ofiarujący i ofiarowany odnawia stosunki między czlowiekiem, a stworzeniem, zaś materia napełnia się Duchem, i życie duchowe nieustannie buduje swoją pełnię w Eucharystii. Tajemnica ta stanowi akt przemiany (gr. metaboli) chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, i Komunia wiernych ukierunkowuje teraźniejszość w przyszłość oraz aktualizuje w teraźniejszości czyny Chrystusa dokonane w przeszłości (dla zbawienia ludzkości: swoje narodzenie, swoje życie, swoje zmartwychwstanie, swoje wniebowstąpienie, zesłanie Świętego Ducha). Ta chwila “oznacza” tą chwilę tam (452B). Eucharystia prowadzi nas w nowy wymiar czasu kościelnego, poprzez który wieczność wprowadza się w czas i istnieje jako teraźniejszość nieskończona.

Kabasilas wyjaśnia, iz wyrażenia biblijne mowiące o zjednoczeniu człowieka z Chrystusem nie są zwykłymi porównaniami, lecz treścią realną. Często potrzeba języka długich analiz tych wyjaśnien dokonanych przez Kabasilasa. Na uwagę zasługuje jego błyskotliwa interpretacja wersetu z Listu św. ap. Pawła do Hebrajczykow: ”Jesteśmy jego domem” (3,7) w odniesieniu do słów z Ewangelii św. Jana: “Ten kto spożywa Ciało Moje i pije Moją Krew przebywa we mnie, a Ja w nim” (6, 56). Boska Eucharystia, stanowi to, co “nas ustanawia w Chrystusie, i ustanawia Chrystusa w nas (…) w sposób “aby zamieszkać i zadomowić się, aby stanowić jeden duch”. I kiedy Chrystus, pisze Kabasilas, mieszka w nas jak w swoim przybytku, czego jeszcze możemy potrzebować, czego jeszcze nie mamy? Jakież dobro może nam umknąć? Kiedy przebywamy w Chrystusie jak w naszym domu, cóż możemy jeszcze pożądać? ”On jest dla nas gospodarzem i współmieszkańcem, i jeżeli jesteśmy zadowoleni z tego współżycia, to również  szczęśliwi z bycia lokatorami takiego gospodarza”. Czego możemy bardziej pożądać od tego, aby Chrystus zjednoczył się z nami, przelał się w nas, wziął odpowiedzialność za wszystkich nas i nas otoczył?” Żadne zewnętrzne zło nie może nas dosięgnać, gdyż Chrystus nie dopuszcza go do nas, oczyszcza On nas z całego wewnętrznego zła, zamieszkuje w nas i napełnia całe nasze życie samym sobą” (584CD).

Boska Eucharystia tworzy również realną treść Królestwa Eschatologicznego. Dla lepszego zrozumienia tego, co dzieje się w Eucharystii, jak również, co to jest Królestwo Niebios należy zacytować słowa M. Kabasilasa: “To co tworzy całą słodycz, szczęście, dla tych co są tam, co nazywa się rajem, jak również łonem Abrahama, czy miejscem odpoczynku od całego zła i ciężaru, miejscem światła, świeżości, odpoczynku czy Królestwem nie jest niczym innym niż “tym Kielichem i tym Chlebem” (461CD). I dalej: “Jest pokazane jak pełny spokój dusz, jak pełne trofeum cnoty, i to nie jest mniej ni wiecęj jak ten Chleb i ten Kielich (…) Oto dlaczego Chrystus wezwał sprawiedliwych do przybycia na ucztę szczęścia: po to, aby wiedzieć, że nic nie jest większego niż ten stół” (465AB).

Św. Jan Chryzostom mówi: “Gdy widzisz Pana ofiarowanego i złożonego, i kapłana składającego ofiarę i modlącego się, i wszystkich drogocenną krwią zabarwionych, czy sądzisz, że jesteś jeszcze z ludźmi i że na ziemi pozostajesz, a nie raczej, że zostałeś przeniesiony do nieba i odrzuciwszy z duszy wszelką cielesną myśl, wolną duszą i czystym umysłem spoglądasz na rzeczy niebianskie? O cudzie Bożej wzgledem człowieka miłości! Ten, który siedzi z Ojcem w górze, w tej chwili trzymany jest w rękach wszystkich i daje się obejmować i przyjmować tym, którzy chcą. A czynią to wszyscy oczyma wiary. Czyż można tu mówić o lekceważeniu tych rzeczy?

Może chcesz jeszcze z innego cudu zobaczyć wielkość świetej Ofiary? Wyobraź sobie Eliasza, dokoła welki tłum i ofiarę na kamieniach! Wszyscy w ciszy i w milczeniu – tylko Prorok sie modli. Dziwne to wszystko i przerażające. Przenieś się myślą stamtąd do tego, co tutaj się dzieje, a zobaczysz rzeczy przechodzące wszelkie zrozumienie. Bo stoi tu kapłan, który już nie ogień, ale Ducha Świętego ściąga z nieba, modli się długo, nie żeby ogien spadł z nieba i pochłonął złożone dary, ale żeby łaska spływająca na ofiarę, rozpaliła serca wszystkich i uczyniła je jaśniejsze od oczyszczonego w ogniu srebra. Którz więc – chyba szalony i głupi – będzie gardził tą tajemnicą? A czyż nie wiesz, że nikt nie zniósł tego ognia ofiarnego, lecz zgineliby wszyscy, gdyby nie pomoc łaski Bożej?”[7].

Św. Jan Chryzostom nazywa “szaleńcami i głupcami” tych, którzy gardzą tą wielką tajemnicą. Problem poczucia niegodnosci i konieczności lepszego przygotowania się do Komunii analizuje Mikolaj Afanasjew, pisze on: “Bez wątpienia, problem osobistej niegodności został postawiony nieprawidłowo. Samo pytanie świadczy o niezrozumieniu natury Kościoła. Jeżeli osobista niegodność każdego z nas jest przeszkodą dla przyjęcia Eucharystii, to przyjmowanie Eucharystii jest zupełnie niemożliwe. Nie ma tu znaczenia częstotliwość przyjmowania Eucharystii, ponieważ arytmetyka nie odgrywa tu żadnej roli (…). Podstawowy problem zamyka się w tym, czy można w ogóle postawić pytanie o niegodność wiernych przy przyjmowaniu Eucharystii? (…) Przyjęcie Eucharystii jest wyrażeniem życia w Kościele (…). Podkreślając naszą osobistą niegodność, jako przeszkodę dla “częstej Eucharystii”, tym samym podkreślamy nasza niegodność przebywania w Kościele, ponieważ to ostatnie jest tożsame z uczestnictwem w zebraniu eucharystycznym (…) Stawiamy tym samym pod znakiem zapytania sakrament chrztu.

W starożytnym Kościele problem przygotowania lub nieprzygotowania w ogóle nie był stawiany (…) Współczesna praktyka spowiedzi przed Komunią nadaje sakramentowi pokuty charakter, sens prawie magiczny: odpuszczenie grzechów jest konieczne przed samą Komunią, aby potem na nowo powtarzać te same grzechy. Skutkiem tego zgubiono samą podstawową świadomość starożytnego chrześcijaństwa, że dla członków Kościoła jest tylko jedno życie, które w sakramencie chrztu (…) zostaje oddane Chrystusowi”[8].

Idąc w ślad za wyrażeniem Mikolaja Kabasilasa: “całe liturgiczne działanie (ros. tajnodiejstwo) jest jakoby jednym ciałem historii”, “jedynym obrazem jedynego Królestwa Zbawiciela”. Eucharystia jest obrazem pełnego oglądania Bożego. Dlatego dziękczynne wspomnienie ogarnia całą pełnię stworzenia, całą pełnię czynów Bożej Mądrości i Miłości. We wcieleniu Słowa doknało się oświecenie wrzechrzeczy, i my przynosimy początek owej wszechrzeczy od płodu krzewu, dla Eucharystycznego oświecenia. W człowieku ponownie zostaje ustanowiony obraz i podobieństwo Boże. W świętych Kościołach odnajdujemy swe spełnienie, widzimy Królestwo Boże, przychodzące w sile. On raduje sie w nich, jak o największym Darze Boga dla człowieka. To – jego członki, w dobrym doskonaleniu dosięgające Chrystusowego pokoju i wchodzące w radość Swego Pana. ”My wszyscy jedno ciało, chociaż są jedne członki doskonalsze od innych”, zauważa św. Jan Złotousty. I przede wszystkim i szczególnie wspomina Kościoł Matkę Boga, ”korzeń tej Bożej ofiary” – dzięki człowieczeństwu. W Eucharystii my przyjmujemy Ciało, zrodzone od Niej – w pewnym sensie, i Jej ciało; poprzez to mistycznie stajemy się Jej synami, i Ona Matka Kościoła. ”Słowo to prawdziwe”, zaświadcza św. Symeon Nowy Teolog – “gdyż ciało Chrystusa jest ciałem Bogarodzicy”…

We wcielniu Słowa zjednoczył się świat ziemski, ludzki, ze światem wyższym, anielskim; i w liturgii  modlimy się i wychwalamy w pieśniach razem z niebianskimi mocami, “my, ktorzy Cheróbinów w sposób mistyczny przedstawiamy”, – chór ludzki razem z soborem aniołów… I przynosimy i powtarzamy nie milknącą pieśń Serafimów – gdyż porzez Chrystusa Kościół aniołów i ludzi stał się jednym”, objaśnia św. Symeon z Tesalonik. Anielskie moce współsłóżą ziemskiemu mistycznemu działaniu, “pragną przeniknąć w sakrament Kościoła”… – Tak w Eucharystii spotykaja się i przenikają wszystkie plany bytu: kosmiczny, ludzki, plan Serafimów. W Eucharystii świat odkrywa się jako kosmos, jedyny i ogarniający wszystko, zebrany i gromadzący. Myśl przesuwa się ku początkowi świata i śledzi jego losy. ”Ty przywiodłeś nas  z niebytu w istnienie, i upadłych ponownie postawiłeś, i nie przestałeś czynić wszystko, dopóki nie wwiodłeś nas na niebiosa i darowałeś nam przyszłe Królestwo,” – modli się Kościół. I otwiera się dla wszystkich w Chrystusie droga “ku pełni Królestwa”[9].

W Eucharystii łączą się początek i koniec, ewangeliczne wspomnienia i Apokaliptyczne proroctwa, – całość pełni Nowego Testamentu. W Apokalipsie znajdujemy wiele liturgicznych cech – Wieczerza Baranka. I w liturgicznym działaniu już płoną kolory przyszłego wieku. To zaczynająca się przemiana świata, początek zmartwychwstania świata do życia wiecznego; i odwrotnie można powiedzieć, Zmartwychwstanie życia będzie Eucharystią całego świata, ucztą, spożywaniem życia. “Dlatego też, nazwał Pan nasyceniem świętych, w przyszłym wieku ucztą”, objaśnia Kabasilas, “aby pokazać, że tam nie ma niczego więcej, niż ten stół”. “I Chrystus dokonująca się ofiara”, mówi św. Symeon z Tesalonik, “będzie pośród wszystkich Świętych swoich, dla wszystkich pokój i zjednoczenie, i kapłan liturgicznie dzialający  (ros. swiaszczennodejstwujemyj), obejmujacy wszystkich i ze wszystkimi jednoczący się”. W Eucharystii znajdujemy spełnienie i pełnię Kościoła, to dokonana jedność ludzkości, której my oczekujemy w życiu przyszłego wieku, – chociaż wtedy będzie ono zmalałe i ograniczone wrogim sprzeciwem  istot … Eucharystia jest to przedsmak i początek zmartwychwstania, – według obietnicy Zbawiciela: ”Kto spożywa Ciało Moje i Krew Moją pije, ma życie wieczne, a Ja wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6,54). To – nadzieja i ziarno zmartwychwstania, “zaręczyny przyszłego życia i królestwa”. W Eucharystii dotykamy przeobrażonego świata, wchodzimy do niebios, dotykamy przyszłego życia. “Przyjmujący tą Krew”, mówi Złotousty, “stoją razem z aniołami, archaniołami i wyższymi siłami, obleczeni w Królewskie szaty Chrystusowe i mający duchową zbroję. Lecz mówiąc to, nie powiedziałem jeszcze najważniejszego: oni bywają obleczeni w samego Króla”… To, dokonuje się we wnętrzu empirycznego świata, w historii; i razem z tym to koniec i odmiana historii; zwycięstwo nad rozdzielającym i dosiegającym nas czasem. Według słów św. Maksyma, wszystko w liturgii jest obrazem przyszłego wieku i oznacza “koniec tego świata”[10]. Tylko poprzez liturgię można zrozumieć chrześcijański Wschód, jego poczucie obecności przed Bogiem i Bożej obecności, objawienie Królestwa niebieskiego na ziemi[11].

 

2 Misterium Jedności

Chrześciajńskie życie skupia się wokół dokonanej i odkupionej Ofiary na Golgocie, Syna Bożego, jako największego przejawu Boskiej miłości i sprawiedliwego sądu. Wokół tej największej tajemnicy wiażą się w jedno niebo i ziemia, ludzie i anioły. Tu centrum ich duchowego życia, to zródło zbawienia człowieka. Każdy członek Kościoła powinien modlić się za innych w miłości, w ciągłym działaniu Ducha Bożego. Apokalipsa tej modlitwy wszystkich za wszystkich wyraża się w misterium Eucharystii. Tutaj odnajdujemy najwyższy “mistyczny poryw indywidualnej duszy”, przygotowującej się przyjąć Swego Pana; przed spotkaniem najwyższego Misterium, zjednoczenia z Bogiem – świętem braterskiej miłości, kiedy nasza miłość przelewa się z jednego na drugiego. Teraz my odczuwamy, że jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem, zgodnie ze słowami św. ap. Pawła: “Bóg mi świadkiem, jak ja tęsknię do was wszystkich serdeczną miłością Chrystusa“ (Flp 1,8). My – wierni, również kochamy jeden drugiego w Chrystusie. Dlatego też Eucharystia jest wyrażeniem najważniejszej roli chrześcijaństwa; to jest Wieczerza Mistyczna miłości Boga, łączącej nas z Chrystusem i z naszymi braćmi w Bogu. Tu odkrywamy wyrażenie i sens chrześcijaństwa, jako bezgraniczne objawienie miłości Bożej, jako strumienia tej miłości, łączaących wszystkich i wszystko w jeden potok. Dlatego też Eucharystia stanowi najwyższy wyraz Kościoła[12].

W Eucharystii odkrywa się przed nami Królestwo wiecznego życia. Od niemocy i “maleńkości” przechodzę do bogactwa i światła Bożego (…). Od ciasnoty mojej przystępuję do wielkiego bogactwa, do najwyższej pełni. Jedyne życie, które nas porywa jak fale morskie, czy też morze Żywota? Jednoczące nas jednego z drugim (…). To już nie nasze życie, lecz Jego, życie Chrystusa w nas (…) Jedno życie we wszystkich nas, gdyż my jesteśmy już jednym, gdyż przystępujemy do jednego Chleba. To jest królestwo w nas, królestwo miłości, gdyż “kochającym objawia się Ten, który jest Miłością”. To jest mistyczne życie Kościoła, jego pełnia, wszystko napełniająca.

W Eucharystii jest nam darowane ze szczególną siłą, droga duchowego i mistycznego przyzwyczajenia przyjęcie Świętego Ducha, schodzącego i oświecającego i ożywjającego i przebywającego w Kościele[13].

Boże podawanie (ros. prepodanije) jednego i tego samego Chleba i Kielicha, wspólne dla wszystkich i przez wszystkich sprawujących we wzajemnym pokoju; zapewnia im, jako tym, którzy żywią się jednym pożywieniem wspólnotę Ducha[14]. Jest rzeczą niemożliwą, aby razem przychodzili do Jednego ludzie podzieleni między sobą[15].

Święta Eucharystia to nieodzowny i nieśmiertelny pokarm dla człowieka. Eucharystia dokonuje się dzięki spożywaniu, to – przede wszystkim Uczta. Przyjmując cieleśnie eucharystyczne Dary, my nierozerwalnie wiążemy się z Chrystusem. Jego Cialo, jest to “ciało realnego nad nami Boga”, jak mówi Chryzostom. Dzięki sile niezmiennych i nierozdzielnych jedności dwóch natur w osobie Bogoczłowieka, poprzez eucharystyczny pokarm, poprzez “zmieszanie ciała i krwi”, jak powiada św. Jan Damasceński ”my stajemy sie uczestnikami boskości Chrystusa”. I dla cielesnego, duchowego stworzenia, jakim stał się człowiek, nie ma innej drogi czy środka ku jedności z Bogiem, – jak to odkrył nam sam Chrystus: “Jeśli nie będziecie jeść Ciała Syna Bożego i pić Jego Krwi, nie będziecie mieć w sobie życia” (J 6,53)[16].

Mikolaj Kabasilas mówi: “Chleb życia, Eucharystia, sam żywy, i dzięki niemu żywy ten, komu on zostaje podany … Chleb życia sam podtrzymuje karmiącego i zmienia, i przemienia w Samego Siebie … Kiedy wlewa się w nas Chrystus i łączy się z nami w jedno jak Sam Siebie, On przemienia nas w Siebie,  jak mała kropla wody wlana w bezgraniczne morze myrra. Kiedy Chrystus przyprowadza nas do uczty i daje spożywać Swoje Ciało, On w pełni zmienia tego, który dostaje szczególne istnienie; i pierś przyjmuje królewski wygląd, już nie jest piersią lecz ciałem Króla, błogosłowione czego nie można i pomyśleć … To, co mocne trzyma górę nad słabszym, i boskie ogarnia to, co ludzkie, i jak mówi ap. Paweł o zmartwychwstaniu: to, co śmiertelne, zostalo wchłonięte przez życie (2 Kor 5,4) … To – ostatnia tajemnica. Nie należy iść dalej, nie należy nic do niej dodać”[17].

Z dużą siłą czujemy granice i przepaść między “przeobrażonym, a nie-przeobrażonym”, miedzy świętym, a ziemskim, – jaskrawe przeciwieństwo między ciszą misterium i rozdarciem otaczającego świata. W Kościele wieje cichość wiecznej miłości. A wokół Kościoła wiruje ziemskie życie. Kościół pozostaje jeszcze wyspą w “wzburzonym wciąż żyjącym morzu”. To oświecająca, promieniująca wyspa; i nad nią świeci i ogrzewa ją Boskie Słońce Miłości, Sol Salutis. Świat jednak pozostaje bez miłości i w nie miłości; i jak gdyby nie chce i nie przyjmuje prawdziwej miłości. W duszy chrześcijańskiej ukrywa się gorzkie rozdwojenie. W liturgicznym doświadczeniu jest patos milczenia, pragnienie ciszy, pragnienie zjednoczenia myśli. Odrzućmy teraz wszelką życia troskę … W tym kryje się niezmieniona prawda. Droga ku eucharystycznemu Kielichowi wiedzie przez surowe kontrolowanie samego siebie.

Eucharystia jest raczej hymnem, niż modlitwą – stąd nazywana jest dziękczynieniem. Oczywiście – to Golgota, i na ołtarzu leży Baranek przełamany, Ciało łamane i Krew przelana. Golgota stanowi misterium radości, nie strachu, to misterium miłości i sławy….Teraz wychwalny jest Syn Czlowieczy (J 13,31). I jeśli niegodni drżymy przed Krzyżem, to drżymy od dziękczynienia, tracąc rozsądek przed pełnią Bożej miłości. Ponieważ ”początek, i środek, i koniec krzyża Chrystusowego – wszystko stanowi jedną miłość Bożą”, mówił metropolita Filaret. Wszystko jawi sie krzyżem radości całemu światu … I w grzesznym upadku naszym drżymy, i radujemy się i wychwalamy, i śpiewamy zwycięską pieśń, pieśń chwały i dziękczynienia: “za wszystko o czym wiemy i o czym nie wiemy, za jawne i ukryte dobrodziejstwa, które dla nas się stały”[18]. W całej liturgicznej działalności, we wszystkich modlitwach dźwięczy zwycięski i  dziękczynny ton. To wejście Króla Chwały … My widzimy i wspominamy nie tylko Golgotę, ale ”co się dla nas dokonało – krzyż, grób, po trzech dniach zmartwychwstanie, wstąpienie na niebiosa, zasiadanie po prawicy, drugie i pełne chwały ponowne przyjście”[19] … My, widzimy nie tylko ukrzyżowanego i cierpiącego Chrystusa, ale Chrystusa zmartwychwstałego i wchodzącego w chwale – Przewodnika życia, Zwyciężcę śmierci. Eucharystia jest symbolem zwycięstwa, znakiem dokonującego się zbawienia, zbawienia od zniszczalnego i zwycięstwo nad śmiercią. To sakrament zetknięcia  się – łaski, a nie troski, przebaczenia, a nie sądu. Chrystus cierpiał, lecz zmartwychwstał; i śmiercią swoją śmierć podeptał … Zmartwychwstał po dobrowolnych mękach, i na pełnym chwały ciele Pana pozostały “rany przybicia”, które poznał Tomasz. Lecz Chrystus zmartwychwstał i wszedł do sławy. I śmierć Jego dla nas stała się zmartwychwstaniem. W tym radujemy się i składamy dzięki. “Dzięki składamy za tą służbę, która Ty nam pozwoliłeś przyjąć z rąk naszych” …, ponieważ w tej budzącej bojaźń służbie my jednoczymy się z Chrystusem i przyjmujemy Jego życie i Jego zwycięstwo na krzyżu[20].

Przygotowanie duchowe do uczestnictwa w Eucharystii kieruje się w stronę oddzielenia świątyni od blłhostek świata tego, – gdyż nie zdradzę  Twoim wrogom tajemnicy …

Jak na górze Przeobrażenia również w liturgicznym doświadczeniu tak wiele Bożego światła, że nie chętnie powracamy do świata tego. I razem z tym, miłość nie znosi bezradności, my zebrani w liturgicznym czuwaniu przelani zostajemy w czyny. Czyny miłości przedłużają służbę Bogu, ponieważ i one  stanowią istote służby Bogu, służenie i chwała Bogu – Miłości. Dlatego też, w Eucharystii odkrywa się droga ku życiowemu doskonaleniu się, w szukaniu pokoju dla świata, – “Spełnienie Kościoła Twego zachowaj … pokoj światu Twemu daruj”, z taką prośbą “w pokoju” wychodzimy ze świątyni, jak również w pokoju powinniśmy wchodzić do niej … Z wolą, aby stał się cały świat Bożym światem, świecącym wypełnieniem woli Wszechmocnego Boga. I służenie w pokoju staje się zadaniem dla przyjmującego Kielich pokoju. Rozdarcie świata nie może nie niepokoić i nie ranić chrześcijańskiego serca – szczególnie rozdarcie świata w Chrystusie … Rozdarcie chrześcijańskiego świata, rozdzielenie w eucharystycznej uczcie. W tym rozdarciu i rozdzieleniu jest tajemnica, tajemnica ludzkiej przemiany i sprzeciwu. To budząca bojaźń tajemnica, ponieważ rozdziela się nie inny chiton, lecz Chrystusowy – Jego Ciało. Zwycięża ten nieporządek tylko miłość, miłość Chrystusowa, działająca w nas Duchem pokoju. To prawda, że jak wiele byśmy nie czynili dla “zjednoczenia wszystkich”, zawsze okazuje się za mało. I droga do Kościoła rozsypuje się na wiele dróg, i kończy się za przedziałem historycznego horyzontu, w  Królestwie przyszłego wieku. Obcość zakończy się z chwilą przyjścia Króla i odkrycia tej uroczystości.

I do tego momentu z troską będzie dźwięczeć modlitwa Kościoła o wypełnienie. Jak dźwięczy ona od pierwszych dni: “Jak ten chleb niegdyś rozsypany po górach, był zebrany i stał się jednym, zbierz Kościół Twój od krańców ziemi w Królestwie Twoim”.

Wiadomym jest, że wszyscy członkowie ludu Bożego, jako kapłani królewscy, “soborowo” sprawują Eucharystie. Istnienie przewodniczącego nie sprzeciwia się wiec powszechnemu kapłaństwu wiernych, gdyż przez tą służbę przewodniczący i cały lud Boży aktualizuje swoje kapłaństwo powszechne. Przewodniczący służy wspólnie z całym ludem Bożym, natomiast dar przewodniczenia otrzymują tylko ci, którzy zostali do tego specjalnie przez Boga powołani i ustanowieni[21].

Przewodniczący zgromadzenia eucharystycznego przewodzą przede wszystkim Kościołowi podczas sprawowania Eucharystii, kierują i zarzadzają Kościołem lokalnym (1Tes 5,12; 1Kor 12,29; Rz 14,8), tj. wypełniają wolę Bożą, objawioną w Kościele. Są oni charyzmatykami powołanymi do służby przez Boga. Są też pasterzami,  prowadzącymi dusze po “drodze życia” (2Kor 6,41) do Boga. Przewodniczący Kościoła lokalnego są pasterzami według obrazu Chrystusa, jedynego Pasterza całego stada, i ich służba jest pasterzowaniem”[22].

Do zadań przewodniczącego Kościoła należy rownież troska o “skarb miłości”, tj. opieka nad darami przynoszonymi przez wiernych i rozdzielanymi następnie potrzebującym (Dz 4, 32-37; 6, 1-3).

Już przewodniczący Kościołów, ustanowieni przez apostołów, przewodzili zgromadzeniom eucharystycznym, pasterzowali kierując całym ludem Bożym w całości i każdym z osobna, nauczając, strzegąc “skarbca wiary” oraz troszcząc się o “skarbiec miłości”. Nowotestamentowe terminy: “proistamenos”, ”proimenos”, “hegumenos” stanowią synonimy i służą na oznaczenie służb przewodniczących Kościołów lokalnych.

Przewodniczący zgromadzenia eucharystycznego stanowili więc zrąb organizacyjno-hierarchiczny Kościoła pierwotnego, a ich posługiwanie wypływało z istoty Kościoła jako zgromadzenia eucharystycznego. W funkcjach przewodniczących Kościołów apostolskich mają swe źródło kompetencje hierarchów wystepujących w późniejszym okresie Kościoła[23].

Eucharystia jest składana w imieniu całego Kościoła, w imeniu całego ludu bożego “za wszystkich i za wszystko”. Liturgiczne prośby Eucharystii ogarniają cały świat, za żywych i za zmarłych. Eucharystyczne wspomnienie żywych i zmarłych oznacza potwierdzenie przynależności każdego pojedyńczego człowieka do jednego i powszechnego ciała Kościoła.

Kościół w konkretnym miejscu – miasto i otaczające wsie, dziedzictwo starożytnej osady, bardzo zresztą niedoskonałe dostosowane do naszych wielkich miast – dzieki sukcesji apostolskiej swego biskupa nie jest wyłącznie “częścią”, prowincją  Kościoła  powszechnego, lecz “casta merertix” (czysta nierządnica) bezustannie wzywana do stawania się pełnym wyrazem Kościoła “jednego, świętego, katolickiego i apostolskiego” jak stwierdza Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański. Wszystkie Kościoły lokalne, rozrzucone w czasie i w przestrzeni, odnajdują swoją tożsamość w Jednym Ciele Chrystusa, którego świadectwem jest każdy z nich. Ich Komunia jest prawdziwą “wspołistotnością eucharystyczną”, gwarantowana przez tożsamość wiary  i posługi biskupiej, ponieważ każdy biskup ma dwie nierozdzielne misje, każdy z nich przewodniczy Kościołowi lokalnemu i – poprzez “soborowość” Kościoła – wyraża jedność Kościoła powszechnego. Tym sposobem każdy Kościół jest odpowiedzialny za inne Kościoły. Każdy Kościół “przyjmuje” świadectwo innych i zdaje się na nich “przyjęcie”, przez co rodzi się nieustająca wzajemność, która potwierdza, że są one każdy i wszystkie razem Kościołem.

Tak więc w Eucharystii objawia się pełnia Kościoła. Każda Eucharystia jest sprawowana w łączności z całym Kościołem, a jednocześnie w imieniu całego Kościoła, w imieniu jego całej pełni i jedności. W każdej Eucharystii spoglądamy na Bogoczłowieka Chrystusa, jako Założyciela i Głowę Kościoła, a wraz z Nim na Jego Ciało, cały Kościół jako jedno i wszystko ogarniające Ciało Chrystusowe[24].

Tak jak służenie Chrystusa było wyrażeniem Jego kenotycznej miłości, tak ono stanowi fundament slużby wszystkich dla wszystkich w Kościele, tzn. w Kościele nie może być innego nauczania oprócz tego, które nakazał Bóg. “W tym objawia się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli. Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali i posłali Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. Umiłowani jeżeli Bóg tak nas umiłował i myśmy powinniśmy na wzajem się miłować” (1J 4,9-11). Miłość Chrystusa i miłość wszystkich do wszystkich wyraza się w służeniu Chrystusa i w służbie wszystkich dla wszystkich. Jak miłość ogarnia każdego członka Kościoła, tak i służenie należy do wszystkich członków zgromadzenia. Każda slużba zawiera w sobie łaskę, i łaska jest jedna, dzięki niej wszystkie służby są jednakowe, jednak różne dzięki darom łaski. Różnorodność darów stanowi o różnorodności służby, znaczenie których zależy od ważności  w życiu Kościoła. Istota służby hierarchii w Kościele wyraża się w hierarchii służby, którą jest hierarchia miłości. Hierarchia w Kościele kończy się na służbie biskupa, która jest najważniejsza w Kościele. Jak “wysokie” służenie biskupa, służba powinna być obrazem miłości i najbardziej pełnym obrazem kenotycznej miłości Chrystusa. Służenie ma swój początek i koniec w miłości. W różnych darach, które stanowią o różnych czynach służenia jest najwyższy dar – charyzma miłości – należąca do wszystkich. “Starajcie sie wtedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę  drogę jeszcze doskonalszą. I choćbym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnie wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał byłbym niczym” (1Kor 12,31;13,2). Bez miłości każde służenie byłoby niczym: ono byłoby poza Kościołem, tak jak On sam stanowi miłość. “A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego” (1J 4,21). Służenie jako przewodnictwo bez miłości przestaje być tym służeniem, tak jak pasterze bez kenotycznej miłości w stosunku do swego stada owiec, przestaliby być owcami stada Chrystusa. Kapłaństwo dzięki swojej naturze stanowi “wylanie miłości”, jako najwyższego służenia w Kościele. Jak nosiciele służenia, kapłani są nosicielami władzy. Władza pojawia się w Kościele, jako jeden organiczny moment, lecz wladza w Kościele powinna odpowiadać Jego przyrodzie, a nie może byc heterogenna w stosunku do przyrody Kościoła – okazałoby się wtedy władzą nad Kościołem, a za tym nad Chrystusem. Dlatego tez nie może być ona ustanowiona na formalno-prawnym momencie, tj. prawo poza miłością. Ona nie może być religijnym początkiem, tj. Bogu nikt nie deleguje Swojej władzy, “ale wszystko położył pod nogi Chrystusa”. W Kościele, jak w miłości, może tylko istnieć władza miłości. Nie charyzmę władzy podaje Chrystus pasterzom, lecz charyzmę miłości, a przez nią i władze miłości. Biskupi jako nosiciele służenia Bogu, są tym samym nosicielami miłości. W miłości dokonuje się zgromadzenie wiernych pod przewodnictwem biskupa i poprzez miłość ona gromadzi wszystkich sobie. Jak gromadzenie wszystkich wszystkim w Kościele dokonuje sie poprzez miłość Kościoła do Chrystusa, tak i gromadzenie sie wszystkich pod przewodnictwem biskupa dokonuje sie poprzez jego miłość do wszystkich i wzajemna miłość wiernych do Niego. Drugiej prawdy władzy w Kościele nie może być, tak jak nie istnieje inna prawda dla władzy Chrystusa w Kościele. Kapłani moga posiadać tylko to, co otrzymuje Kościół od Chrystusa, a nie to, czego nie ma w Kościele. Prawo jako podstawa władzy w Kościele, nie jest posłana jako dar łaski, tj. prawa nie są u Chrystusa. “Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca,  a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11,29). Władza Chrystusa w Kościele jest władzą miłości, która wyraża się poprzez miłość[25].

Natura Kościoła jest eucharystyczna. Kościół jest Ciałem Chrystusa. Eucharystia jest także Ciałem Chrystusa, dlatego nie może być życia kościelnego bez Eucharystii. Kościół pierwotny żył pełnią życia sakramentalnego, a pełnia ta była możliwa dzięki Eucharystii sprawowanej w Kościołach lokalnych pod przewodnictwem biskupów. Jednak Eucharystia oznacza nie tylko życie lecz także Sąd Boży[26].

Dominika Jóźwik.

 

[1]A. Schmemann, Wwiedienije w liturgiczeskoe bogoslowie, Paris 1961, s. 84-85.

[2]A. Schmemann, Wielki Post, Bialystok 1990, s. 56-57.

[3]A. Schmemann, Za zycie swiata, Warszawa 1988, s. 21.

[4]P. Nellas, Le vivant divinisé, Paris 1989, s. 101.

[5] Pozycje w nawiasach, M. Kabasilas, Sur la vie en Crist PG 150,493-726 oraz Commentaire sur la saint Liturgie PG 150, 368-492.

[6]De vita in Christo, 4; PG 150, 617AB; przeklad polski za: J. Mejendorff, Teologia bizantyjska, Warszawa 1984, s. 225.

[7]Jan Chryzostom, O kaplanstwie, w: Pisma Ojcow Kosciola, Poznan 1949,XXIII, s. 44-45.

[8]N. N. Afanasjev, Trapieza Gospodnia, Paris 1952, s. 81-82.

[9]G. Florowskij, Ewcharystija i sobornost, dz. cyt., s. 18.

[10]Tamze, s. 19.

[11]S. Bulgakov, Niebo na ziemle, w: Wiestnik Russkogo Dwizenija, 25: 1958 z. 48, s., 4-7.

[12]N. Arseniev, O liturgii i tainstwie Ewcharystii, dz. cyt., s. 39.

[13]N. Arseniev, O liturgii i tainstwie Ewcharistii, dz. cyt., s. 55-56.

[14]Sw. Dionizy Areopagita, O cerkownoj ijerarchii, cz; III, 3, za: N. Arseniev, O liturgii i tainstwie Ewcharystii, dz. cyt., s. 40.

[15]Tamze, s. 40.

[16]G. Florowskij, Ewcharistija i sobornost, dz. cyt., s. 19.

[17]Tamze, s. 20-21.

[18]Boska Liturgia  Swietego Ojca Naszego Jana Chryzostoma, Warszawa 2001, s. 77.

[19]Tamze, s. 80.

[20]G. Florowskij, Ewcharistija i sobornost, dz. cyt., s. 15-16.

[21]N. N. Afanasjev, Cerkow Ducha Swiatago, dz. cyt., s. 143-145.

[22]Tamze, s. 147.

[23]R. Kozlowski, Rosyjska ekleziologia prawoslawna, dz. cyt., s. 231.

[24]W. M. Borowoj, Zycie w jednosci, dz. cyt., s. 6.

[25]N.N Afanasjew, Wlast lubwi, w: Cerkownyj Wiestnik, nr. 1 (22) , Paris 1949/1950, s. 3-4.

[26]Hrycuniak Sawa, Znaczenie Eucharystii w Kosciele prawoslawnym, w: WPAKP, nr. 1-2, 1981, s. 75.